Podczas zeszłorocznego świętowania São João nikomu nawet się nie śniło, że w kolejnym roku obchody tej jakże wyjątkowej nocy w Porto będą się znacznie różnić. Ze względu na pandemię koronawirusa władze miejskie w Porto oraz w Vila Nova de Gaia już 4 kwietnia podjęły decyzję o zawieszeniu obchodów São João w tym roku. Ku niepocieszeniu wielu mieszkańców.
Plakaty w mieście
Od kilkunastu dni w wielu miejscach w Porto pojawiły się plakaty nawołujące do tego, aby pozostać w domach i świętować São João jedynie z najbliższymi. Na plakatach widzimy tradycyjne symbole związane z obchodami tego święta, jak sardynki, manjerico czy lampiony. Oprócz tego, widnieje na nich również krótki wierszyk typowy dla obchodów Santos Populares nawołujący do świętowania w domu.




Plakaty spotkały się z dobrym przyjęciem wśród mieszkańców, którzy również stworzyli swoje bardziej alternatywne wersje.

„Święty Janie, podły z Ciebie święty, poleciałeś w balonie do Chin i wróciłeś zainfekowany”

„Podczas obchodów świętego Antoniego, kto dużo wypije ten jest podchmielony. Jednak kto krzyczy Lizbona jest piękna ten nigdy nie był w Porto”

„W tym roku pandemia nie pozwala nam świętować. Za rok, jestem tego pewien, najemy się nimi podwójnie”
Oczywiście w tym przypadku polskie tłumaczenie nie oddaje dokładnie tej samej ekspresji co oryginał w języku portugalskim. Hasła natomiast są bardzo zabawne i kreatywne.
Działania prewencyjne władz miejskich
Dodatkowo prezydenci miast Vila Nova de Gaia (Eduardo Vítor Rodrigues) oraz Porto (Rui Moreira) podpisali specjalny dekret, na mocy którego, od godziny 20 został zamknięty dla samochodów oraz pieszych ruch na jednym z głównych mostów łączących oba miasta. Chodzi o słynny most Ponte Luis I. Oprócz tego transport miejski na terenie miasta został ograniczony w noc świętojańską do serwisu minimalnego, utrzymując funkcjonowanie połączenia metrem między Porto i Gaią jedynie do godziny 23.
Na mocy dekretu zarządzono również obowiązkowe zamknięcie sklepów oraz kawiarni na terenie miasta o godz. 19 oraz zamknięcia restauracji o godz. 23. Do tego wszelkie sale koncertowe w mieście były wczoraj nieczynne. Wszystkie te działania miały na celu zapewnienie, iż na terenie miasta nie odbędzie się żadne huczne świętowanie.
Urząd Miasta w tym roku nie przystroił kolorowymi światełkami ulic Porto, nie zbudowano tradycyjnej cascaty, ani nie zorganizował tradycyjnego pokazu sztucznych ogni. Na noc z 23 na 24 czerwca zamknięto również dostęp do plaż w Matosinhos. Dlaczego akurat tam? Otóż istnieje tradycja powitania nowego dnia na plażach w Foz i właśnie w Matosinhos. O tradycji tej pisałam więcej w poprzednim artykule dotyczącym symboliki nocy świętojańskiej w Porto.
Miasto duchów
Mieszkańcy Porto po raz kolejny w trakcie pandemii koronawirusa wykazali się samodyscypliną oraz solidarnością. Mimo, że jest to ulubione święto mieszkańców Cidade Invicta zacisnęli oni zęby i świętowali w małym rodzinnym gronie. Najsłynniejsze ulice wieczorem były puste, a zdjęcia opublikowane przez prezydenta miasta Rui Moreirę pokazują, iż na tę noc Porto stało się miastem duchów.
Dodatkowo pogoda nagle uległa zmianie, tak jakby św. Jan wraz z św. Piotrem postanowili również udać się na kwarantannę (w Portugalii istnieje powiedzenie, że św. Piotr jest odpowiedzialny za deszcz).
O ile w ciągu dnia świeciło słońce i były wysokie temperatury sięgające 30ºC, wieczorem pogoda zmieniła się diametralnie. Temperatura gwałtownie obniżyła się prawie o połowę. Porto oraz okoliczne miasta spowiła mgła, a w środku nocy pojawiła się nawet mżawka.






Domowe świętowanie
Czy mieszkańcy miasta faktycznie porzucili tradycję i spisali dzień na straty? Oczywiście, że nie! Świętowanie było, ale w kameralnym gronie. Domy wypełniły się zapachem ziół. Tradycyjne kolacje odbyły się w gronie najbliższych osób.
Na stołach dominowały grillowane sardynki, zupa caldo verde z kiełbasą choriço, mix mięs, broa i wino. Kiedy zapadł zmrok na niebie królowały papierowe lampiony oraz od czasu do czasu można było oglądać fajerwerki, które pojawiły się na niebie dzięki osobom prywatnym. Z głośników słychać było typowe piosenki, które spotykamy w czasie potańcówek, tzw. bailaricos. Co odważniejsi mogli nawet potańczyć w domu lub na podwórku. Jednak ta najsłynniejsza noc trwała krótko w porównaniu z tradycyjną nocą świętojanńską, która uznawana jest za najdłuższą noc w Porto.
W czasie tegorocznego São João była więc namiastka tradycyjnej zabawy. Oczywiście to zdecydowanie nie to samo, do czego jesteśmy przyzwyczajeni. Jednak w dobie aktualnej sytuacji było to São João jakie było. Miejmy nadzieję, iż za rok będziemy mogli powrócić do świętowania takiego jakie wszyscy znamy.
Źródła:
Facebook, Konto Rui Moreira (Prezydent miasta Porto), https://www.facebook.com/ruimoreira2017
Facebook, Só quem vive no Porto Sabe, https://www.facebook.com/soquemvivenoportosabe