Północ to zielone płuca Portugalii, to zapierające dech w piersi krajobrazy oraz dobrze rozwinięta sieć szlaków trekkingowych. Nie twierdzę, iż w innych częściach Portugalii ich nie ma, bo wręcz przeciwnie, są. Zachęcam do tego by na urlopie spędzić czas aktywnie i wybrać się na jeden z nich. W dzisiejszym artykule chciałabym zabrać Was na szlak Rota de Manhouce leżący w powiecie São Pedro do Sul.
Początek szlaku
Nasz szlak zaczyna się w Manhouce, a cała trasa liczy prawie 15km i pod względem trudności jest raczej średnia. Powiedziałabym, iż w porównaniu z niektórymi trasami nawet stosunkowo łatwa, gdyby nie jedna dosyć stroma góra, przez którą trzeba się przeprawić. W moim przypadku zdobyłam ją o najgorętszej porze dnia, bez możliwości schronienia się przed słońcem w cieniu.
Jeżynowy szlak, który oficjalnie nosi nazwę PR1 Rota de Manhouce (São Pedro do Sul) zaczyna się właśnie w tej malowniczej wiosce i kończy w tym samym miejscu, co jest świetną wiadomością, gdyż możemy zostawić samochód na małym parkingu tuż obok zabytkowego mostu rzymskiego oraz parku ze stołami piknikowymi. Więcej o Manhouce można poczytać w jednym z moich wcześniejszych artykułów.
Malfeitoso
Po wyjściu z malowniczego Manhouce udajemy się w kierunku wioski Malfeitoso. Szlak prowadzi przez tereny zielone, tuż nieopodal strumyka noszącego tę samą nazwę co wioska, gdzie zaczęła się nasza wędrówka. Po drodze możemy dostrzec uprawy na działkach należących do mieszkańców oraz system małych lewad doprowadzających wodę do pól. System ten jest bardzo popularny w całej Portugalii, a już najbardziej na samej Maderze, gdzie można z bliska przyjrzeć się najsłynniejszym lewadom, ale w północnej części Portugalii jest on również praktykowany. Zanim dotrzemy do Malfeitoso miniemy również kilka urokliwych domków w Lageal, bardzo małej społeczności położonej pomiędzy dwoma wioskami z tego szlaku. Po dotarciu do Malfeitoso będziemy musieli odbić na północ (do tej pory szlak prowadził na północny-wschód) i czeka na nas bardzo przyjemna trasa w kierunku Salgueiro.
Jeżynowe królestwo
Na trasie do Salgueiro zaczyna się nasz jeżynowy szlak. Po drodze znajdziemy bardzo dużą ilość tych owoców leśnych, które wygrzewając się w promieniach słońca dojrzewają bez żadnych problemów na krzewach. Ja wybrałam się na ten szlak we wrześniu, więc jeżyny były już dojrzałe i aż same prosiły się o ich zerwanie oraz zabranie ze sobą do domu. Ich prośby nie poszły na marne, czego rezultatem na sam koniec wędrówki było 700g owoców zebranych przeze mnie.
Poza samymi jeżynami w oczy rzucił mi się również krajobraz, niestety spustoszony po pożarach, które nawiedziły te tereny w 2017 roku. Cały czas można jeszcze zauważyć przypalone krzewinki oraz powalone gałęzie i trzony drzew, które niestety zostały zwęglone przez tę niszczącą siłę. Ale przyroda ma to do siebie, że zaczyna się odradzać i powoli resztki żywiołu pokrywają się zielenią.
Salgueiro
Kolejną wioską na trasie jest Salgueiro. Można tu zaobserwować, iż mieszkańcy utrzymują się głównie z hodowli bydła, w szczególności krów. Na tych terenach dominuje odmiana vaca arouquesa, za której mięso dostać można dosyć dobrą cenę (przynajmniej według mieszkańców). Mięso wołowe z tej odmiany jest wpisane na listę produktów regionalnych i tradycyjnych chronioną w Unii Europejskiej (DOP- Denominação de Origem Protegida). Co prawda trzeba też zainwestować dosyć spory kapitał w hodowlę krowy obejmujący nie tylko paszę, ale również interwencje weterynarza w razie potrzeby. Aby dostać się do Manhouce przejeżdża się przez tę wioskę, więc od razu widok wydał mi się bardzo znajomy.
Bondança
Po Salgueiro zaczyna się część szlaku, która wiedzie przez stosunkowo zacieniony teren, więc tymczasowo można się tu ukryć przed słońcem. Od czasu do czasu można tu dostrzec polujące drapieżne ptaki, w tym orły, których rozpiętość skrzydeł robi wrażenie. Po niecałych dwóch kilometrach docieramy do kolejnej interesującej wioski, którą jest Bondança. Jeśli szukamy schronienia przed słońcem to doskonałym pomysłem będzie ławeczka przy malutkim skwerze, która znajduje się pod kopułą winorośli. W wiosce tej można zaobserwować przyrządy do tłoczenia winogron, więc jest tu wytwarzane lokalne wino. Oprócz tego domy są tu połączone małymi kamiennymi mostkami.
Wspinaczka na szczyt do Gestosinho
Po krótkim odpoczynku czeka nas najgorszy odcinek trasy, gdyż musimy wejść po dosyć stromym zboczu, całkowicie pozbawionym cienia. W moim przypadku wspinałam się na tę górę o najgorętszej porze dnia (czego zdecydowanie nie polecam!), więc było dosyć ciężko, ale widok na dolinę ze szczytu jest naprawdę urzekający.
Po kilkunastu metrach czeka już na nas z otwartymi ramionami wioska Gestosinho, a w niej bardzo sympatyczni mieszkańcy pan Franquelin i pani Maria. Osoby mieszkające w wiosce utrzymują się tu przede wszystkim z rolnictwa oraz z hodowli bydła.
Przemiłe małżeństwo podzieliło się ze mną smutną historią dotyczącą pożarów, które miały miejsce w 2017 roku oraz dramatyczną 48-godzinną walką mieszkańców z płomieniami, które otoczyły wioskę i pochłonęły okoliczne gaje. Niestety w walce z żywiołem byli oni skazani na siebie samych, bez praktycznie minimalnej pomocy z zewnątrz. Udało im się ocalić dobytek i patrzą z nadzieją w przyszłość, iż podobna sytuacja nie będzie miała nigdy więcej miejsca na tych terenach. Niestety tego nikt nie przewidzi, szczególnie, iż tendencja do pożarów latem nasila się z roku na rok, a miejsce dawnych drzew zajmują eukaliptusy. Kiedy w grę wchodzą interesy nikogo niestety nie interesuje ani przyroda, ani różnorodność gatunkowa.
Pan Franquelin i pani Maria również rozwiązali zagadkę tajemniczego sierpa przypiętego do tabliczki z nazwą ulicy. Nie myślcie, iż Gestosinho zdominowali komuniści – przemiła pani Maria używa tej tabliczki do przechowywania narzędzia, gdyż łatwo jest jej potem je znaleźć.
Ostatnia prosta z niespodziankami
Po wyjściu z Gestosinho kierujemy się najpierw na zachód, a potem na południe. Przez najbliższych kilka kilometrów towarzyszyć nam będzie błoga cisza, będziemy tylko my i przyroda. To już praktycznie ostatni etap naszej wędrówki, która zakończy się w Manhouce. Ale zanim to nastąpi przejdziemy jeszcze kawałkiem dawnego traktu królewskiego, który wiódł przez las należący również do monarchy.
Zanim zakończymy naszą przygodę na szlaku, proponuję również chwilę odpoczynku w cieniu ogromnego dębu, tuż przy Quinta das Uchas, gdzie możemy przycupnąć na chwilę na huśtawkach zamontowanych na konarach wielkiego drzewa. Jeśli pogoda na to pozwoli wspaniałym pomysłem będzie również kąpiel w pięknych wodospadach w Manhouce. Rześka woda z potoków górskich zrelaksuje nasze ciało po wysiłku fizycznym odbytym na tym szlaku.
Podsumowanie szlaku
Początek: Manhouce
Koniec: Manhouce
Dystans: 14,7 km
Trudność: Średnio-trudny (ze względu na strome wzniesienie przed Gestosinho)
Źródła:
101 Atalhos, http://www.100atalhos.com/manhouce27102013.php?dir=manhouce27102013
Câmara Municipal São Pedro do Sul, http://www.cm-spsul.pt/conteudo.asp?idcat=192